sobota, 8 stycznia 2022

Naszym zadaniem jest walczyć. Jeśli wytrwamy, zwycięstwo jest pewne

Mariusz Dzierżawski podsumowuje rok 2021 i 
opowiada o planach Fundacji Pro-Prawo do życia 
na przyszłość. Zachęcamy do przeczytania wywiadu.

                               

– Jakie wydarzenia roku 2021 uważa Pan za 

najważniejsze z punktu widzenia Fundacji, którą 

Pan kieruje?

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego stwierdzający 

niezgodność aborcji eugenicznej z Konstytucją, 

wydany 22 października 2020 został opublikowany 

dopiero 27 stycznia roku 2021. W uzasadnieniu 

sędziowie stwierdzili, że życie człowieka zaczyna się 

od poczęcia, więc zgodnie z art. 38 Konstytucji, 

Rzeczpospolita ma obowiązek zapewnić każdemu 

dziecku poczętemu prawną ochronę. Ustawa z 1993 

roku, gruntownie zepsuta w roku 1996, faktycznie 

wyjmowała dzieci podejrzane o chorobę 

lub wadę genetyczną spod prawa. 95% legalnych 

aborcji w Polsce w ostatnim dziesięcioleciu to były 

aborcje eugeniczne. Według raportów Rady 

Ministrów w ostatnich latach legalnie zabijano w 

Polsce ok. 1000 dzieci.

– Czyli wyrok Trybunału oznaczał 20-krotne 

zmniejszenie liczby aborcji. To rzeczywiście 

radykalna zmiana.

Mogłoby tak być, gdybyśmy mieli do czynienia 

tylko z aborcjami legalnymi. Niestety w ostatnich 

latach obserwujemy zjawisko aborcji nielegalnych 

na masową skalę. Ostrożne szacunki wskazują, 

że w Polsce ma miejsce ponad 30 000 takich aborcji 

rocznie.

– Nielegalna działalność wiąże się z groźbą, że 

zostanie ujawniona, a wtedy zostanie ukarana. 

Skąd te informacje o masowej skali zjawiska?

Aborcje nielegalne dokonywane są za pomocą 

preparatów chemicznych. Teoretycznie kobieta 

w ciąży może samodzielnie dokonać aborcji przy 

pomocy pigułek poronnych, a art. 152 kodeksu 

karnego jest tak skonstruowany, że matka zabijając 

w ten sposób dziecko, nie podlega odpowiedzialności 

karnej, co więcej, nie popełnia przestępstwa. W 

praktyce, w olbrzymiej większości przypadków, 

kobiety korzystają z pomocy innych przy zakupie 

środków poronnych. Pomocnictwo przy aborcji jest 

karalne, ale trudne do udowodnienia. Prokuratura i 

policja nie są skłonne do ścigania mafii aborcyjnych 

handlujących środkami poronnymi. Handlarki, 

twarzami biznesu są bowiem kobiety, czują 

poparcie mediów masowych i publicznie przyznają 

się do pomocnictwa. Podają dane o dziesiątkach 

tysięcy „porad aborcyjnych”, ale śledztwa nie są 

wszczynane lub są umarzane. Mafie aborcyjne czują 

się bezkarne.

– Zatem wyrok Trybunału ma niewielki wpływ na 

rzeczywistą liczbę wykonywanych aborcji?

Nawet gdybyśmy założyli, że liczba aborcji legalnych 

zmniejszy się o 1000, co moim zdaniem jest 

nadmiernym optymizmem, to ze względu na 

wielokrotnie większą liczbę aborcji nielegalnych, 

oznaczałoby zmniejszenie ogólnej liczby aborcji o 3%.

– Czy oznacza to, że największym problemem są 

obecnie aborcje nielegalne?

Zbrodnie, również zabójstwa, mają miejsce wszędzie, 

nie żyjemy więc złudzeniami, że doskonałe prawo 

wyeliminuje wszystkie zbrodnie. Jeśli chodzi o aborcje 

nielegalne, zasadniczym problemem jest liczba 

zbrodni, kilkadziesiąt razy większa niż liczba innych 

zabójstw, a także ich bezkarność. Problem jest 

pogłębiany przez obojętność klasy politycznej. 

Politycy wszystkich opcji akceptują bezkarność 

mordowania najsłabszych.

– Dlaczego posłowie tak szybko odrzucili projekt 

Stop Aborcji 2021? Czy nie zdają sobie sprawy ze 

zjawiska aborcji pigułkowych?

Myślę, że warto w kontekście podsumowania roku 

powiedzieć kilka słów o samej inicjatywie. To była 

siódma już inicjatywa ustawodawcza Fundacji. Mimo, 

że mieliśmy już wielkie doświadczenie, sprawdzonych 

wolontariuszy i dopracowane procedury, była to 

inicjatywa najtrudniejsza. Przyczyną był powszechny 

lęk i zniechęcenie związane z propagandą około 

pandemiczną. Zebranie 130 000 podpisów w tej 

sytuacji było wielkim sukcesem, choć to 

najmniejsza liczba podpisów w dotychczasowych 

inicjatywach.

– Projekt spotkał się z wieloma zarzutami ze 

strony mediów, nie uzyskał też poparcia ze 

strony Episkopatu. Może to było powodem 

trudności?

Istotą projektu było zapewnienie dzieciom 

poczętym ochrony prawnej takiej samej jak 

wszystkim innym ludziom. Obecny kodeks karny 

nie różnicuje sankcji za zabójstwo w zależności 

od zamordowanego, ani od jego wieku, ani stanu 

zdrowia, ani innych okoliczności. Jedynym wyjątkiem 

są dzieci poczęte, a przecież jest oczywiste, że są 

ludźmi. Postanowiliśmy usunąć ten mankament 

kodeksu karnego. Z drugiej strony chcieliśmy 

zapewnić sprawiedliwe potraktowanie matek 

nakłanianych lub wręcz przymuszanych przez 

otoczenie do popełnienia aborcji, dlatego 

przewidzieliśmy możliwość nadzwyczajnego 

złagodzenia kary, aż do odstąpienia od jej 

wymierzenia. Takie podejście jest zarówno 

sprawiedliwe jak i humanitarne. Wydaje się, że 

zarówno biskupi, poza kilkoma którzy poparli 

projekt, jak i niektórzy politycy wystraszyli się 

nagonki medialnej. My nie daliśmy się zastraszyć 

i mimo wielkich trudności zebraliśmy więcej 

podpisów niż wymagane 100 000. Wracając 

do wcześniejszego pytania. Nie sądzę aby powodem 

pospiesznego odrzucenia projektu była 

nieświadomość skali aborcji pigułkowych. Przecież 

dostawcy zabójczych preparatów i media aborcyjne 

trąbią o tym nieustannie. Nie sądzę też aby powodem 

odrzucenia projektu przez PiS był strach przed 

mediami. W sprawie składu Trybunału 

Konstytucyjnego i reformy sądów ataki były większe, 

a partia się wobec nich nie ugięła. Realnym 

problemem moim zdaniem jest to, że Jarosław 

Kaczyński i jego najbliższe otoczenie nie uważa 

aborcji za zbrodnię.

– Czy w planach są następne, podobne projekty?

Z perspektywy wielu lat doświadczeń mogę 

powiedzieć, że ostatni projekt był zdecydowanie 

najlepszy, nie widzę możliwości aby go poprawić. 

Nie ma sensu składać go po raz drugi ponieważ 

powodem odrzucenia była nędza moralna i 

intelektualna klasy politycznej. Wpływu na te 

czynniki nie mamy. Zdajemy sobie sprawę, że 

sytuacja, zarówno międzynarodowa jak i 

wewnętrzna jest dynamiczna, więc istotne zmiany 

są prawdopodobne. Aby wnieść trochę nadziei 

wspomnę, że w latach 

młodości myślałem, że Związek Radziecki jest wieczny, 

tymczasem po kilkunastu latach przestał 

istnieć. Wydaje mi się, że układ okrągłostołowy, 

rządzący Polską od 30 ponad lat zużył się 

całkowicie, przede wszystkim 

moralnie, więc nieuniknione jest polityczne 

trzęsienie ziemi.

– Jakie plany ma Fundacja na nadchodzący 

rok? Czy zmieniająca się sytuacja wpływa 

na kierunek i formę planowanych działań?

Jak wspomniałem wcześniej sytuacja jest 

dynamiczna, trudno więc formułować 

szczegółowe plany. Z pewnością mamy 

do czynienia z ograniczaniem wolności, 

zarówno jeśli chodzi sprawy codzienne, co związane 

jest z psychozą pandemiczną, 

jak i cenzurą ideologiczną, dokuczliwą przede 

wszystkim w Internecie. Sądzę, że największym 

wrogiem jest strach. Nie zamierzamy mu ulegać 

mimo gróźb i ataków. Z pewnością będziemy więc 

nadal pokazywać prawdę o skutkach aborcji, 

organizować pikiety i różańce, nasze furgonetki będą 

jeździć po ulicach polskich miast. Będziemy działać 

intensywnie w Internecie, wykorzystując wszelkie 

dostępne możliwości. Z nadzieją obserwujemy 

pojawianie się niezależnych mediów społecznych, 

choć zdajemy sobie sprawę, że policja ideologiczna, 

związana z wielkimi korporacjami, będzie 

próbowała zniszczyć wszelkie media niezależne, 

planujemy więc rozwój nośników tradycyjnych. 

W minionym roku wydaliśmy 2 broszury: 

Jak rozmawiać o aborcji” oraz „Abortowane 

dzieci jako surowiec branży medycznej”. Obie 

broszury spotkały się z pozytywnym przyjęciem 

odbiorców i rozeszły się w dziesiątkach tysięcy 

egzemplarzy.

– Wspominał Pan o prześladowaniach. 

Jak wolontariusze Fundacji radzą sobie z licznymi 

procesami i innymi trudnościami?

Dla normalnego człowieka rozmowa z policjantem 

to duży stres. Wystąpienie przed sądem w charakterze 

oskarżonego to źródło lęku i nieprzyjemne przeżycie. 

Są wśród naszych kolegów tacy, którzy mają za sobą 

kilkadziesiąt rozpraw sądowych i nie zdradzają 

„syndromu wypalenia”. Na poziomie ludzkim 

wyjaśnienie brzmi: zdaliśmy sobie sprawę, 

jak wielką niegodziwością jest aborcja i jak bardzo 

zagrożone nią dzieci potrzebują naszej pomocy, 

i po prostu nie możemy zaniechać tych działań. 

Jednak wszyscy koledzy, którzy od lat znoszą 

prześladowania są ludźmi głębokiej wiary, dlatego 

sądzę, że otrzymujemy mocne wsparcie duchowe. 

Bez niego dawno już byśmy uciekli z placu boju. 

„Rekordzistami” jeśli chodzi o liczbę 

spraw sądowych są mężczyźni, ale niezwykłe 

męstwo i odporność na ataki wykazują również 

liczne koleżanki, które udzielają się publicznie.

– Czy widzi Pan szansę na całkowity koniec aborcji w 

Polsce w niedługim czasie?

Naszym zadaniem jest walczyć. Jeśli wytrwamy, 

zwycięstwo jest pewne. Nadejdzie wtedy, kiedy 

spodoba się Panu Bogu. Kilka lat temu, jeden z 

naszych sojuszników, powiedział, że nadejdzie 

wtedy, kiedy sytuacja będzie wydawała się 

zupełnie beznadziejna.

                                                                            Jan Both










Za: https://stronazycia.pl/jesli-wytrwamy-zwyciestwo-jest-pewne/

Latarnik parlamentarny Instytutu Ordo Iuris

Latarnik parlamentarny Instytutu Ordo Iuris